wtorek, 8 stycznia 2008

Podsumowanie LM

Trafiłem do gruby H z Barceloną Werderem Brema i Anderlechtem Bruksela.

Pierwszy mecz odbył sie w Brukseli była to szansa na zwycięstwo Anderlecht nie był drużyna wyjątkowo mocną lecz na własnym terenie mogą powalczyć w końcu to LM i przypadkowe drużyny tu nie trafiają.
Pierwsze 10 minut było niezwykle emocjonujące po 3 dogodne sytuacje z jednej i drugiej strony jednak bramkarze spisywali sie bardzo dobrze wydawało sie że drużyna która pierwsza strzeli bramkę wygra cale spotkanie meczu do układał sie niezwykle wyrównanie akcja za akcje faul za faul aż do 34 minuty gdzie szanse na objęcie prowadzenia wykorzystał Anderlecht a dokładniej Mbark Boussoufa. Po przerwie nadal niesamowita nieskuteczność napastników w 60 minucie zostali ściągnięci jednak ich następcy nie mogli pokonać świetnie w tym dniu dysponowanego Zitki gdy już dochodziła 90 minuta pogodziłem sie z porażką aż tu w 89 minucie padła bramka na 2-0. Boiskowy wyjadacz Mbo Mpenza zaatakował bramkarza który wyszedł do piłki przed pole karne i tak niefortunnie ją wybił że trafiła pod jego nogi. Media nie zostawili suchej nitki na napastnikach mówiąc o rażącej nieskuteczności napastników zawodnikiem meczu został nie kto inny jak bramkarz drożyny gospodarzy Zitka.

Kolejne spotkanie odbyło sie na swoim terenie a przeciwnikiem była wielka Barcelona. Ciężko było liczyć w tym meczu na jakiekolwiek punkty wiec w szatnie powiedziałem zawodnikom aby cieszyli się meczem niecodziennie gra się z takimi drużynami.
1 minuta meczu ... i już 0-1 po fatalnym błędzie obrony formalności dokonał Deco. Wydawało sie że do końca pierwszej połowy Barcelona strzeli jeszcze parę bramek dla uspokojenia sytuacji jednak obrońcy limit błędów wyczerpali już w 1 minucie i nie dali sie ośmieszyć po raz drugi. do przerwy wynik 0-1 i tyle by można napisać o tej części spotkania zawodnicy Barcelony całkowicie zdominowali grę ( posiadanie piłki 68%)
Druga odsłona meczu rozpoczęła sie od Mocnego uderzenia w poprzeczkę trafił Dica kilka sytuacji sam na sam zmarnował Neaga i jak mówi stara piłkarskie porzekadło "niewykorzystane okazje się mszczą" i tak stalo sie w 64 minucie z rzutu rożnego do bramki trafił Diego Milito co uspokoiło zawodników 1 jak i 2 drużyny wynik nie uległ zmianie do ostatniej minuty jednak statystyka posiadania piłki bardziej sie wyrównała (47% - 53%).

Pod koniec Października przyszedł czas na Werder Brema.
Cała pierwsza połowa była wyjątkowa nudna jedynie 7 strzałów na bramkę obu drużyn ( Werder 4 Steaua 3) Na druga połowę drużyna gospodarzy wyszła niezwykle zmotywowana silny doping kibiców wspierał ich przy każdej akcji a każde przejęcie piłki przez nasz zespół spotykał sie ze spora dawką gwizdów a szczyt frustracji przyszedł w 60 minucie gdzie do bramki trafił Badea po pięknym dośrodkowaniu Torje jednak sędzia dopatrzył sie spalonego. Podcięło to skrzydła moim zawodnikom i w 65 minucie po stałym fragmencie gry do bramki trafił Hunt po rozpaczliwych próbach wyrównania przyszła kontra i standardowo w 90 minucie strata bramki na 2-0.

7 Listopada dzień wielkiego rewanżu nad Werderem 22 tysięczna widownia zawitała na stadion Ghencea w Bukareszcie by obejrzeć pierwsze zwycięstwo w LM.
Plany szybko popsuł najlepszy strzelec Werderu w LM Ivan Klasnic który w 15 minucie strzelił bramkę. Wiedząc o strasznej nieskuteczności napastników lub braku umiejętności postawiłem wszystko na jedną kartę wystawiając 3 napastnika. Efektem tego była bramka wyrównująca bramka do szatni którą strzelił Valentin Badea dało to nadzieje na 2 połowę. Powrót do standardowego ustawienia z 2 napastnikami I zaczęło się wielkie przedstawienie drużyna Werderu atakowała z dziką furią na bramkę Robinsona jednak za każdym razem wychodził obronną ręką liczne kontry z naszej strony nie przynosiły efektów. Masa żółtych kartek i kontuzji pokazywała jak zależy na zwycięstwo obu drużyną jednak więcej determinacji pokazał Werder który w 78 minucie zdobył zwycięską bramkę. Strzał życia z rzutu wolnego przydarzył się Diego. Mimo przegranej kibice byli zadowoleni z postawy zawodników na murawie. Świętowanie zdobycia pierwszych punktów należało odłożyć do meczu z Anderlechtem.

Na koniec listopada przypadł kolejny mecz w LM przeciwnikiem był Anderlech Bruksela.
Anderlecht Przyjechał na mecz rewanżowy z zupełnie innymi celami niż w 1 meczu dla nich wystarczającym wynikiem był remis i tak też trener ustawił drużynę. Długo bo aż do 52 minuty czekali kibice aż ich ulubieńcy sforsują mury defensywy Belgijskiej drużyny. Szczęśliwym strzelcem który od razu wpadł w objęcia kibiców był ich ulubieniec Adrian Neaga. I po raz kolejny wyszły braki doświadczenia drużyny która całkowicie zapomniała o defensywie i nadal szturmowała bramkę przeciwnika. Efektem tego była utracona bramka w 88 minucie. Niestety zwycięskiej bramki nie udało się strzelić w tak krótkim czasie. Kibice musieli sie zadowolić 1 punktem który przekreślał dalsze występy ich ulubieńców w Europejskich pucharach.

Ostatnim meczem na "pocieszenie" był mecz z Barcelona na Camp Nou w którym wystąpili młodzi utalentowani zawodnicy którzy dostali szanse zdobycia doświadczenia. Barcelona wystawiła praktycznie najsilniejszy skład wiec wynik mógł być tylko jeden. Porażka 3-1 nie była jednak jakimś ogromnym pogromem co uświadomiła mi że większość z tych młodych wilczków zacznie niedługo aspirować do pierwszego składu.

Pierwsze miejsce w grupie zajęła Barcelona tracąc tylko jedną bramkę strzeloną przez moich młodzików. Drugie miejsce Werder który dwukrotnie pokonał Anderlecht i Steaue. Anderlech który strzelił jedynie 3 bramki wszytkie które przeciwnikiem była moja drużyna z dorobkiem 4 punktów zajął 3 miejsce. Ostatnie miejsce z dorobkiem 1 punktu i 2 strzelonymi bramkami i dobrymi prognozami na przyszłość zajęliśmy my.

5 komentarzy:

big klepowski jak big lebowski pisze...

szkoda,ze nie udalo sie chociaz do uefa wskoczyc...

moze mala wymiana linkami ??

big klepowski jak big lebowski pisze...

bo anderlecht w zasiegu szachtaru zapewne jest

Derbak pisze...

był ale w tym meczu naprawdę bramkarzy Anderlechtu wyczyniał cuda pyzatym w Steale w 1 sezonie okrutna plaga kontuzji ale cóż należy liczyć że będzie lepiej :]

Derbak pisze...

Wito oczywiście możemy sie wymienić nie ma żadnego problemu

big klepowski jak big lebowski pisze...

no to jest naprawde irytujace, "boscy" bramkarze rywala, chociaż ja ostatnio na swojego Gk nie narzekam